Kliknij tutaj --> 🌬️ człowiek który zjadł samolot
Między 1978 a 1980 rokiem spożywał części wspomnianej cessny, aż zjadł samolot w całości. W towarzystwie grzechotników Jackie Bibby w Księdze Rekordów Guinnesa zapisał jako śmiałek, który spędził 45 minut w wannie pełnej z 87 jadowitymi grzechotnikami.
Około godz. 11 polskiego czasu wylądował w Kairze samolot LOT-u, który zabierze Polaków chcących wrócić do kraju z Egiptu - poinformował rzecznik PLL LOT Jacek Balcer. Jest to Boeing 737
Radar jest zazwyczaj używany przez lotniska i wojskowe systemy rozpoznawcze do aktywnego śledzenia latających obiektów. Możliwe jest również wykrywanie maszyn, które nie transmitują sygnałów. Rezultat jest jednak bardzo podobny, dlatego nazwa Flightradar24 jest ostatecznie odpowiednia: Wszystkie zarejestrowane ruchy lotu są
Jak się nazywa murzyn prowadzący samolot? 2010-01-22 20:15:11; Po wodzie pływa i kaczka się nazywa. 2011-01-30 20:36:36; Jak nazywa się pracownik lotniska, który takimi świecącymi rzeczami (nie wiem jak to się nazywa), który naprowadza lądujący samolot na właściwy tor? 2010-09-23 17:58:13; Jak nazywa się samolot Tails'a? 2011-08
Zad. 11. Jaką moc posiada człowiek, który w czasie 2min przepchnął samolot, wykonujšc przy tym pracę 20MJ? Zad. 12. Jaki czas działa żarówka o mocy 20W wykonując pracę 2000J? Wynik wyraź w godzinach. Zad. 13. Jaką pracę wykonał silnik samochodu o mocy 20kW w czasie 1,5min? Zad. 14. Koń ciągnął sanie siłą 600N.
Site De Rencontre Amoureuse Gratuit Au Cameroun. #1 Michel Lotito – człowiek, który zjadł… samolot Samolot Cessna 150 znalazł się w menu niejakiego Michela Lotito. Żołądek i jelita tego jegomościa cechowały się odmienną budową niż większości ludzi. Sprawiało to, że od najmłodszych lat mógł jeść… przedmioty metalowe lub gumowe bez poważnych konsekwencji zdrowotnych. Samolot Cessna 150 spożywał przez dwa lata, podobno pomiędzy 1978 a 1980 rokiem. Jego osiągnięcie znalazło się w księdze rekordów Guinnessa. Do tej pory nikt nie ośmielił się targnąć na ten rekord…Urodzonemu na południu Francji mężczyźnie udało się zjeść ponadto osiemnaście rowerów, piętnaście wózków sklepowych, osiem żyrandoli, siedem telewizorów, dwa łóżka, trumnę (sic!) i komputer. Ale jak? Jakim cudem nie pokaleczył sobie np. przełyku? Z informacji nt. niezwykłych wyczynów Francuza dowiadujemy się, że przed spożyciem metalowego przedmiotu lub szkła Michel wypijał sporą ilość wody i oleju. Ten ostatni tworzył barierę ochronną dla jego podaje, że według szacunków pomiędzy 1959 i 1997 rokiem Lotito zjadł prawie dziewięć ton metalu. Michel Lotito zmarł w 2007 roku w wieku 57 lat. Popularne posty z tego bloga OPIS STRONY Blog będzie polegał na pokazaniu ludzi,którzy swoimi umiejętnościami lub częściami ciała udowodnią,że są na świecie rzeczy, niewyobrażalne dla normalnego stronie będzie możliwość zobaczenia 8 rekordów i przeczytania ciekawostek na temat danego rekordzisty. ZAPRASZAMY.
tak to prawda, i to prosto z „dziwnych” plików. nie próbuj tego w domu, i proszę, nie próbuj tego w naszej Lotito, francuski artysta, wcześnie uznał, że „normalna” dieta to za mało. Urodzony w Grenoble we Francji Lotito zasłynął z celowego spożywania niestrawnych przedmiotów. Dał się poznać jako Monsieur Mangetout („Mr., Eat-All”) I zjadał przekąski, które wysyłały zwykłych ludzi prosto do szpitala. „w trakcie kariery Monsieur Mangetout, jego dieta obejmowała 18 rowerów, siedem telewizorów, dwa łóżka, 15 wózków sklepowych, komputer, trumnę (Uchwyty i wszystkie), parę nart i sześć żyrandoli. To dość imponujące jak na nikogo standardy, ale szczytem jego kariery rozrywkowej był czas, kiedy zjadł cały cholerny samolot. zgadza się. W 1978 roku zjadł cały samolot Cessna 150., To znaczy, zaczął jeść go w 1978 roku, ponieważ był to żmudny proces kawałek po kawałku, który trwał dwa lata. Ostatecznie w 1980 roku wyłonił się z epickiej bitwy człowiek kontra maszyna latająca zwycięsko.”- Czytaj więcej w Ripley ' s Believe It Or Not Lotito został nagrodzony mosiężną płytą przez Guinessa Book of World Records, którą również zjadł. Michel Lotito (ur. 15 czerwca 1950 w Grenoble we Francji, znany jako Monsieur Mangetout, jadł metal i szkło przez całe swoje życie, począwszy od 1959 roku. , Gastroenterolodzy Prześwietlili jego żołądek i opisali jego zdolność do spożywania 900 g (2 lb) metalu dziennie jako wyjątkową. jego dieta od 1966 roku obejmowała 18 rowerów, 15 wózków sklepowych, siedem telewizorów, sześć żyrandoli, dwa łóżka, parę nart, niskokaloryczny Lekki samolot Cessna i komputer. Mówi się, że dostarczył jedyny w historii przykład trumny (Uchwyty i wszystko) kończącej się wewnątrz człowieka. po raz pierwszy uświadomił sobie swoją zdolność, gdy pękła szklanka, z której pił i zaczął żuć fragmenty. Do października 1997 zjadł prawie 9 ton metalu., Powiedział, że banany i jajka na twardo sprawiły, że zachorował. Pan Lotito zmarł z przyczyn naturalnych 25 czerwca 2007. – Czytaj więcej na
9 maja 1987 roku rozbił się samolot LOT-u lecący z Warszawy do Nowego Jorku. Zginęli wszyscy - 183 osoby. Lotnisko zamarło z grozy. Ludzie płakali. A w wśród nich stała Janina Szulc-Tomaszewska i szlochała ze szczęścia. Jako jedyna nie weszła na pokład tego samolotu. Wiele razy będzie wracała myślą do szczegółów, które uratowały jej życie. Pan Bóg się musiał porządnie napracować, żeby Janina Szulc-Tomaszewska nie wsiadła do samolotu rejsowego Polskich Linii Lotniczych LOT "Kościuszko". Samolot wystartował o godzinie dziewiątego maja 1987 roku z lotniska Okęcie w Warszawie i udał się w podróż, z której już nie wrócił. Rozbił się i spłonął doszczętnie w Lesie Bóg w różny sposób daje znaki. Marianna Pawlak, matka Janiny, miała sen. Taki zwyczajny, że córkę na lotnisku zatrzymali celnicy. - Zobaczysz, będziesz miała kłopoty - powiedziała do niej rano. Tej samej nocy Janinie śniło się zbiegowisko ludzi. Przepycha się przez nich, a na ziemi leży na wpółzwęglony jej przyjaciel Paul. Macha do niej rękami i rozpaczliwie krzyczy: Don't go! Don't go! (Nie jedź, nie jedź!). Pomyślała, że to Paulowi grozi Ameryki miały obie lecieć jednym samolotem. W ostatniej chwili Janina kupiła sobie bilet na 9 maja, a mamie na 15 czerwca. Tłumaczyła, że musi na jej przyjazd przygotować mieszkanie. Gadanie, przecież już od siedmiu lat mieszkała w New Jersey i od dawna planowała zaproszenie mamy. To był podszept Pana Boga. Najważniejsze było jednak futro. Janina chciała sobie kupić w Polsce czarne norki. Oglądały je w sklepie, ale matka odradzała. "Tyle pieniędzy, 450 dolarów, po co?". Jednak Janina się uparła. I kupiła. Zapakowała je na podróż w walizkę, ale po chwili z niejasnych powodów przełożyła do dużej torby. Ale żeby spełnił się zamysł Pana Boga, musiała się jeszcze spóźnić na lotnisko. Z Łomży do Warszawy odwoziła ją cała rodzina: były mąż, dorosłe dzieci. Matka została w domu. Miała jechać również siostra, ale jej córeczka nagle dostała wysokiej gorączki. (Później się okaże, że gorączka równie nagle ustąpiła). Zmitrężyli z tego powodu pół godziny. Było już późno, za późno, żeby stanąć w długiej kolejce do oclenia. Janina wzięła więc torbę z futrem i skierowała się do krótszej, gdzie odprawiano podróżnych, którzy nie mają niczego do życie, komu śmierćPo drugiej stronie lustra Mojry ostrzyły już nożyczki, żeby poprzecinać nitki wielu żywotów. Było im wszystko jedno, które przetną, byle ilość się zgadzała. Jeden z celników, pełniący funkcję inspektora, miał problem. Jego serdeczna koleżanka bardzo chciała polecieć do Nowego Jorku tym samolotem. Ale nie było już miejsca. Jedyne wyjście - zatrzymać kogoś z czekających. Stanął z boku i typował ofiarę. Dostrzegł kobietę na końcu kolejki. Była sama i trzymała wielką torbę. Odwołał ją do kontroli. Miał szczęście: w torbie znalazł poprosiła, żeby oddał futro jej rodzinie. On, że nie. Przychodziły stewardesy, podszedł kapitan Zygmunt Pawlaczyk. Panie kapitanie, pytały, czy możemy poczekać na pasażerkę? Możemy poczekać 15 minut, powiedział i spojrzał na Janinę. Zapamiętała jego twarz na zawsze. Koleżanka inspektora również poprosiła, żeby puścił kobietę, bo znalazło się wolne miejsce. Ale machina urzędnicza już poszła w ruch. Lećcie sami, tę panią muszę zatrzymać, powiedział do wyrzuty sumienia, bo kobieta się nie awanturowała. Milczała. Było mu przykro, gdy kierował ją do kontroli osobistej. Przecież wiedział, że niczego nie znajdą. Samolot odleciał. Niech pani się nie przejmuje, pocieszał, może pani lecieć przez Chicago. Z tego zakłopotania dwa razy pisał protokół. Nie wiadomo, ile to trwało, bo czas jakby się zatrzymał. Janina pamięta tylko, że podszedł do niej wopista i patrzy dziwnie. Wie pani co? - zagadnął. - Samolot miał awarię, może pani jeszcze poleci. Ale zaraz przyszedł drugi i mówi co innego. Samolot spadł i się zapalił. Nie wierzyła. Straszne wiadomości najpierw wydają się głupie. Są za duże, żeby zmieściły się w głowie od razu. Więc rodzina stoi w komplecie i nie wie, co robić. Wtedy podszedł inspektor. "Ja pani życie uratowałem", mówi. "Wszyscy zginęli. Na pani miejsce poleciała moja znajoma", rozpłakał PAPŹródło: PAPSzczęściaraBardzo chciał porozmawiać z uratowaną przez siebie kobietą. Spotkali się przy kawie jeden, jedyny raz i nigdy więcej. Przygniatało go poczucie winy, że wysłał na śmierć koleżankę. Patrzył na Janinę jak na częściowe odpuszczenie grzechu. Żeby ją chociaż uratował w sposób czysty. Przecież najpierw wyrządził jej zło, które dopiero na dobro się obróciło. Opowiedział jej o swoim życiu, dał adres i zdjęcie, które nosi w portfelu do dziś. I już nic więcej. Janka zawsze miała szczęście, ale w drobniejszych sprawach. Wylosowała malucha, wygrała na loterii, wyczuła ogień, zanim rozszedł się temu uratowała amerykańską fabrykę przed spłonięciem. Dotąd była zwykłym pracownikiem, a odtąd bohaterką. Pomagała szczęściu, fakt. Od dziecka marzyła o życiu lepszym niż to, które wiodła w Łomży jako żona poborcy podatkowego. A wcześniej jako córka niezamożnych rolników. Brała dodatkowe prace, odkładała pieniądze, czytała pismo "Ameryka". Wreszcie wyjechała. Znalazła dobrą pracę. Na raty kupiła dom. Ściągnęła do siebie córkę z mężem, syna z żoną. Każdemu załatwiła pracę. Czy nie jest szczęściarą? Może dlatego Pan Bóg jej pomógł, żeby ona pomagała ty żyjesz?Matka Janiny, Marianna Pawlak, kąpie prawnuczka. Nagle odczuwa taki żal, że zaczyna płakać. Dzwoni telefon. To kolega Janiny. Pyta Pawlakową ostrożnie, czy oglądała telewizję? "Nie". "A radia słuchała?". "Nie, a coś się stało?". "A którym samolotem Janina leciała? Bo wie pani, był wypadek". Przyszła Marianna do obrazu Matki Boskiej, uklękła, modli się i płacze. A Matka Boska mówi, nie płacz, twoja córka żyje. Boże, jak to, wszyscy zginęli, a ona żyje? Później dzwoni syn Janiny, że ona żyje. Marianna nie wierzy, a może boi się uwierzyć. Przekonał ją dopiero głos córki w telefonie. W Nowym Jorku wyszedł po Janinę na lotnisko jej przyjaciel Paul. Wraz z informacją o katastrofie dotarła tu lista pasażerów, którzy zginęli. Wśród nich było nazwisko Szulc. Paul opłakał przyjaciółkę. Smutną informację przekazał innym znajomym. Nie wierzyli oczom, gdy wróciła żywa. Zbiegiem okoliczności na liście znalazły się dwie osoby o nazwisku PAPŻycie po szczęściuW katastrofie "Kościuszki" zginęły 183 osoby. Wypadek wstrząsnął wszystkimi, ale samoloty wciąż startowały i lądowały. Ludzie wsiadali i wysiadali. W pierwszym tygodniu wśród pasażerów czekających na odprawę panowała cisza. Pięć dni po katastrofie Janina Szulc-Tomaszewska leci do Nowego Jorku. Idzie przez lotnisko na drewnianych nogach, ma specjalną opiekę stewardesy. Boi samolocie jakaś kobieta mieszkająca w Kabatach opowiada, że ludzie zdejmowali pierścionki z pourywanych rąk rozrzuconych po lesie. Janina płacze, dają jej drinka. Ktoś się wtrąca, że była jedna, co miała lecieć, ale nie poleciała. "To ja jestem, to ja jestem", chlipie Janina. Pasażerowie przychodzą ją dotykać. Odetchnęli. Nic im się nie stanie, bo leci z nimi szczęściara. Cała załoga wpisuje jej się do książki, którą dostała od LOT-u na pamiątkę. Prócz książki dali też lalkę z Cepelii i prawo do darmowego przelotu raz w roku. Został jej też paszport z przekreśloną pieczątką, datowaną 9 maja 1987 r., obok pieczątka z 14 maja. I wycinki futroDwa miesiące później, w lipcu, odbył się zaoczny proces o futro. Janinę uniewinniono. W uzasadnieniu wyroku napisano, że okazała się prawdziwą patriotką, ponieważ udzieliła setek wywiadów prasie całego świata i nigdzie nie wyraziła się o Polsce źle. Tym sposobem czarne norki wróciły do niej. Przywiózł je z Polski syn. Ucałowała futro na dzień dobry. Wielu ludzi przychodziło je oglądać. Janina zakłada norki tylko do kościoła. Raz w roku daje na mszę za ofiary katastrofy i za swoje ocalenie. Artykuł pierwotnie ukazał się w magazynie "Wróżka" w lipcu 1998 roku.
Michel Lotito (1950-2007), znany również jako „Monsieur Mangetout”, był mężczyzną francuskiego pochodzenia, który stał się znany na całym świecie ze swojej dziwnej i wyjątkowej zdolności: potrafił jeść wszelkiego rodzaju przedmioty (stąd jego imię, W jego języku ojczystym oznacza to „Pan zjada wszystko”). Księga Rekordów Guinnessa kryje w sobie wiele historii, równie dziwnych, co fascynujących. W dążeniu do sławy i osiągnięcia tego, czego nikt wcześniej nie zrobił, niektórzy wymyślają i wykonują naprawdę zaskakujące czynności. W tej książce Lolito jest pamiętany jako jedyna osoba w historii, która zjadła całą trumnę; ale to nie był jego jedyny niezapomniany wyczyn. W rzeczywistości nie jest też najbardziej osobliwy. Szacuje się, że w latach 1959-1997 Michel Lotito zużył około 9 ton metalu. Ponadto połknął mnóstwo materiałów uważanych za toksyczne, co najwyraźniej nie powodowało u niego żadnych problemów zdrowotnych. W rzeczywistości zmarł z przyczyn naturalnych w 2007 roku w wieku 57 lat. Historia Michela Lotito i jego wyczynów jest jedną z najbardziej osobliwych z tych, które pamiętamy w ostatnich dziesięcioleciach. Dziś opowiemy Wam wszystko o tym osobliwym artyście i sposobie, w jaki zdobył sławę jedząc wszelkiego rodzaju przedmioty. Biografia Michel Lotito, znany również pod pseudonimem „Monsieur Mangetout”, był artystą urodzonym 15 czerwca 1950 roku w Grenoble we Francji. Jego główną umiejętnością było spożywanie dużych ilości metalu i innych podobnych substancji bez zachorowania. Według niego u szczytu kariery był w stanie bez problemu spożywać 1 kilogram niejadalnych materiałów dziennie. Ale skąd się wziął ten dziwny talent? Czy było to coś wytrenowanego, czy też urodził się z tym Lotito? Jak się później okazało, gdy stał się sławny, Monsieur Mangetout cierpiał na zaburzenie odżywiania znane jako „pica”. Ci, którzy go mają, mają dziwne manie, które prowadzą do spożywania substancji nieodżywczych. Naprawdę nie wiadomo, dlaczego powstaje pica. Naukowcy uważają, że chęć spożywania substancji takich jak skały czy metale może mieć związek ze znacznym brakiem składników odżywczych w organizmie. W każdym razie Michel Lotito wiedział, jak zobaczyć dobrą stronę swojej sytuacji i postanowił zamienić chorobę w swój główny talent. Dlatego w 1966 roku zaczął spożywać metal i inne podobne substancje, a kilka miesięcy później zaczął publicznie pokazywać swój talent pod pseudonimem. Przez całą swoją karierę mężczyzna jadł następujące przedmioty, zgodnie z Księgą Rekordów Guinnessa: - 18 rowerów. - 15 wózków sklepowych. - 7 telewizorów. - 6 żyrandoli. - Dwa łóżka. - 1 para nart. - 1 samolot Cessna 150. - 1 komputer. Pomimo tego, jak nieprawdopodobna może być ta lista, istnieje dokumentacja, która dowodzi, że Monsieur Mangetout rzeczywiście zdołał połknąć wszystkie zawarte w niej przedmioty bez zachorowania. Ale jak to możliwe, że to zrobił? Sekretna metoda Michela Lotito Prawda, choć wciąż imponująca, nie jest tak szokująca, jak mógłby pomyśleć ktoś, kto nie był zaznajomiony z technikami Monsieur Mangetout. Zamiast próbować zjeść przedmioty, które połknął za jednym razem, najpierw połamał je na drobne kawałki, które następnie zjadł zmieszane z normalnym jedzeniem. W końcu kto może zjeść samolot za jednym razem? Model Cessna 150, samolot, który zjadł Michel Lotito. Źródło: ArpingstoneTak więc technika stosowana przez Michela Lotito przez większość jego życia była następująca: najpierw rozłożył wybrany przedmiot na drobne kawałki, zmieszał je z normalnym pożywieniem, a następnie spożył duże ilości wody i oleju, aby zapobiec ich ostre kawałki uszkadzają gardło lub układ pokarmowy. Mimo to wyczyn Lotito pozostaje praktycznie niemożliwy do powtórzenia. Lekarze, którzy go badali, stwierdzili, że jego soki żołądkowe były znacznie silniejsze niż zwykle; a ściany jego brzucha były również grubsze niż zwykle, więc ostre przedmioty, które zraniłyby innych ludzi, nie sprawiały mu żadnych problemów. Co ciekawe, ta zdolność do połykania niebezpiecznych i nieodżywczych przedmiotów miała negatywny odpowiednik: Michel Lotito odczuwał silny dyskomfort, jeśli jadł zbyt miękkie jedzenie, takie jak banany lub jajka. Ponadto, ponieważ jego niezwykły problem stał się jego karierą, francuski artysta nigdy nie zdołał rozwiązać szczupaka, więc przez całe życie nadal odczuwał potrzebę spożywania nieodżywczych przedmiotów. Chociaż w chwili jego śmierci nie stwierdzono bezpośredniego związku między jego dziwnymi nawykami a śmiercią, nie można wykluczyć, że jego sposób odżywiania miał na to silny wpływ. Niektóre z wyczynów Monsieur Mangetout Kariera Michela Lotito była niewątpliwie jedną z najciekawszych, jakie miały miejsce w historii. Kiedy zdecydował się spożyć nowy duży przedmiot, podał go do publicznej wiadomości; a potem mógł spędzić dużo czasu, połykając go kawałek po kawałku, podzielony na bardzo małe kawałki. Na przykład, gdy postanowił zjeść Cessnę 150 (mały samolot), zajęło mu ponad dwa lata, zanim połknął wszystkie małe części, na które ją podzielił. Coś podobnego wydarzyło się, gdy zjadł całą trumnę, w tym wszystkie gwoździe, drewno i uchwyty, co przyniosło mu wzmiankę w Księdze Rekordów Guinnessa. W rzeczywistości organizatorzy tej znanej księgi rekordów postanowili wręczyć mu pamiątkową tablicę z mosiądzu, w uznaniu jego dziwnego życia w jedzeniu. Lotito, traktując to jako osobiste wyzwanie, również zdecydował się zjeść talerz. Śmierć Michel Lotito zmarł 25 czerwca 2007 r., Prawie dziesięć lat po wycofaniu się z życia publicznego i ostatnim z jego wyczynów polegających na spożywaniu obcych przedmiotów. Jak już wspomnieliśmy, lekarze badający jego ciało nie znaleźli żadnego związku między jego osobliwymi nawykami żywieniowymi a jego śmiercią. W tym czasie stracił życie, miał zaledwie 57 lat. Bibliografia „Poznaj Michela Lotito,„ Lorda Cometodo ”” w: Azteca América. Pobrane: 24 września 2019 r. Z Azteca América: „To wszystko, co połykał człowiek, który dziennie zjadał 900 g metalu” w: Gizmodo. Pobrane: 24 września 2019 r. Z Gizmodo: „Człowiek, który zjadł samolot kawałek po kawałku” w: Ripleys. Pobrane: 24 września 2019 r. Z Ripleys: „Najdziwniejsza dieta” w: Rekordy Guinnessa. Pobrane: 24 września 2019 Guinness World Records: „Michel Lotito” w: Wikipedia. Pobrane: 24 września 2019 z Wikipedii:
12 kwietnia 1961 roku Gagarin jako pierwszy człowiek w historii poleciał w kosmos na pokładzie statku Wostok 1. Wyczyn dał mu sławę bohatera ZSRR. Niestety, po kilku latach zginał w tajemniczym wypadku. Jurij Gagarin urodził się 9 marca 1934 roku we wsi Kłuszyno w obwodzie smoleńskim (to ta sama miejscowość, pod którą w 1610 roku wojska Rzeczpospolitej rozgromiły rosyjsko-szwedzką armię). Jego rodzice pracowali w kołchozie. Uczył się odlewnictwa w szkole zawodowej. Gagarin interesował się lotnictwem od młodych lat. Dlatego w wieku 20 lat wstąpił do aeroklubu. W 1957 roku ukończył szkołę lotniczą w Orenburgu, a 26 marca 1957 roku wykonał pierwszy samodzielny lot odrzutowcem Mig-15. Najważniejszy lot w życiu Gagarina Do pierwszego lotu w kosmos Gagarin został wyłoniony z grupy 20 specjalnie do tego celu szkolonych pilotów wojskowych, wyselekcjonowanych z 2200 kandydatów. Ostatecznie do lotu kosmicznego wybrano Gagarina oraz Hermana Titowa jako pilota rezerwowego. Ten drugi poleciał w kosmos w kolejnym radzieckim locie, w sierpniu 1961 roku. Start Wostok 1 nastąpił 12 kwietnia 1961 roku o godzinie 6:07 czasu uniwersalnego z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Po 108 minutach i pojedynczym okrążeniu Ziemi po orbicie satelitarnej wylądował o 7:55 w okolicach miejscowości Saratów, po uprzednim kapitulowaniu się z kabiny statku. Po odbyciu lotu w kosmos Gagarin wspominał: Kiedy stanąłem na twardej ziemi, ujrzałem kobietę z małą dziewczynką. Ruszyłem w ich stronę [...] – Jestem swój, towarzysze – krzyknąłem – Czy wy może z Kosmosu ? – zapytała trochę niepewnie – Wyobraźcie sobie, że stamtąd – odpowiedziałem – Jurij Gagarin! Jurij Gagarin – wykrzyknęły... Bohater ZSRR Lot w kosmos przyniósł Gagarinowi wielką sławę na całym świecie, a przede wszystkim w Związku Radzieckim. Kosmonauta otrzymał najwyższe państwowe odznaczenie – order Lenina. Władze ZSRR używały go do celów propagandowych. Już 14 kwietnia, dwa dni po locie, Gagarin poleciał do Moskwy, by wziąć udział w uroczystościach na placu Czerwonym w towarzystwie radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa. Kosmonauta był delegowany w liczne zagraniczne podróże. Odwiedził Niemcy, Czechy, Japonię. W Wielkiej Brytanii zjadł lunch z królową. Świat obiegły jego zdjęcia z egipskim Sfinksem, czy z Fidelem Castro. W dniach 20-22 lipca 1961 był w Polsce. Był w Warszawie, Katowicach i Zielonej Górze. Mimo deszczu na trasie przejazdu z lotniska w Babimoście do Zielonej Góry kosmonautę witały tłumy. Oprócz podróży zajmował się szkoleniem innych astronautów. Śmierć bohatera przez lata pozostawała tajemnicą Jurij Gagarin zginął 27 marca 1968 roku w katastrofie lotniczej podczas lotu treningowego wraz z instruktorem Władimirem Sierioginem. Samolot treningowy MiG-15 UTI rozbił się 21 km od miasta Kirżacz w Rosji. Pozostałości ciał lotników poddano kremacji i 30 marca zostały uroczyście pochowane w murze Kremla. Przyczyny katastrofy przez długi czas nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. Dochodzenie zostało po pewnym czasie zawieszone. Jednak w 2013 roku Aleksiej Leonow, inny radziecki kosmonauta zdecydował się wyjawić przyczynę śmierci Gagarina, która jest obecnie uznawana za najbardziej prawdopodobną. Według opisu Leonowa pilot samolotu Su-15, którego nazwiska nie ujawniono, odbywający lot testowy na wysokości 10 000 metrów zszedł na niższy pułap wbrew procedurze lotu. W wyniku zachmurzenia przeleciał zaledwie kilkanaście metrów od samolotu Gagarina, którego nie zauważył. W efekcie samolot Gagarina wpadł w korkociąg przy prędkości 750 km na godzinę i runął na ziemię. Pamięć o Gagarinie Imieniem Gagarina nazwano miasto, krater na Księżycu, planetoidę numer 1772 i plac w Moskwie, na którym stoi jego 40-metrowy pomnik. Jego nazwisko nosi też wiele ulic, placów, parków i szkół na całym świecie. Jedna z nich znajduje się na warszawskim Mokotowie. Pierwszy lot oraz sylwetka Gagarina zostały upamiętnione na znaczkach pocztowych wielu krajów świata. Dla upamiętnienia historycznego wyczynu 12 kwietnia jest obchodzony w niektórych krajach jako dzień kosmonautyki. Czytaj też:Skrzetuski z „Ogniem i Mieczem” istniał w rzeczywistości. Daleko mu było do „wzoru cnót”... Źródło: / / Nauka w Polsce
człowiek który zjadł samolot